1000 nm do Mini TRANSAT

Zapraszam na film i do przeczytania informacji o moim kursie kwalifikacyjnym do regat Mini TRANSAT 2019

Kwalifikacje do regat Mini Transat wymagają przepłynięcia 1500 mil w regatach klasy mini oraz odbycia jednego rejsu kwalifikacyjnego o długości 1000 mil samotnie wyznaczoną trasą przez klasę mini. Sezon regatowy zakończyłem wraz z ukończeniem regat Fastnet. Do uzyskania kwalifikacji musiałem wykonać rejs kwalifikacyjny. Trasa wiodła z Douarnenez w Brytanii przez Kanał Angielski do pierwszej boi zwrotnej Conninberg (52°02,4’ N ‐ 6°39,5’ W) przy południowo wschodnich wybrzeżach Irlandii. Po jej opłynięciu trasa zakłada powrót do Francji środkowego wybrzeża zatoki biskajskiej, pokonując znowu kanał angielski i omijając boję Rochebonne 46° 10’ N ‐ 2° 27’ W. Kolejnym punktem zwrotnym była wyspa Re leżąca przy stolicy światowego żeglarstwa La Rochelle. Następnie długa prosta do portu wyjścia, czyli Douarnenez. Mój rejs kwalifikacyjny rozpocząłem 29.06.2019 o 1710 LT i zakończyłem 06.07. o 2313 LT. Przepłynąłem 1078 mil w umiarkowanych warunkach pogodowych, bo do 25 knt TWS. Stałem 23 godziny bez wiatru

fot. MWR – 1078 kursu kwalifikacyjnego

Dobrze zaplanowałem swoją datę startu, która była podyktowana pogodą na akwenach, po których będę żeglował. Na odpowiednie warunki atmosferyczne czekałem cztery lub pięć dni już teraz nie pamiętam. Czekałem tyle dni, ponieważ na kanale angielskim i morzu Irlandzkim szalały silne północne wiatry. Dla mnie było to nie do przyjęcia, ponieważ z francuskiej Bretanii kierowałem się do Irlandii zahaczając o Anglię. Nie chciałem halsować się pod silny wiatr i robić miliarda zwrotów, więc poczekałem kilka dni.

Przed wypłynięciem przygotowałem dobrze zaopatrzenie, zakupiłem odpowiednią ilość wody oraz jedzenia, oczywiście liofilizowanego by statek był lżejszy. Dodatkowo zabrałem ze sobą trochę owoców i czekolady. Przygotowałem również kawę na chłodne noce. Zabezpieczyłem kuchenkę z gazem oraz kilka zapalniczek by mieć pewność, że zawsze włączę kuchenkę. Sprawdziłem wszystkie liny na pokładzie oraz na maszcie, sprawdziłem również takielunek by nie stracić masztu. Wyczyściłem i nasmarowałem kabestany i wymieniłem knagi. Przygotowałem żagle, punkty refowe na grocie oraz mój ulubiony duży Code Zero na lekkie wiatry.

Przed wypłynięciem przygotowałem dobrze zaopatrzenie, zakupiłem odpowiednią ilość wody oraz jedzenia, oczywiście liofilizowanego by statek był lżejszy. Dodatkowo zabrałem ze sobą trochę owoców i czekolady. Przygotowałem również kawę na chłodne noce. Zabezpieczyłem kuchenkę z gazem oraz kilka zapalniczek by mieć pewność, że zawsze włączę kuchenkę. Sprawdziłem wszystkie liny na pokładzie oraz na maszcie, sprawdziłem również takielunek by nie stracić masztu. Wyczyściłem i nasmarowałem kabestany i wymieniłem knagi. Przygotowałem żagle, punkty refowe na grocie oraz mój ulubiony duży Code Zero na lekkie wiatry.

Nawigację prowadziłem na mapach z użyciem GPS oraz sekstantu. Classe Mini wymaga by zawodnik potrafił nawigować klasycznie z wykorzystaniem słońca i ciał niebieskich. Nie jest to prosta sprawa na tak małym jachcie jednak jest to niezbędne do zaliczenia kursu kwalifikacyjnego. Dobrze, że w marcu byłem na kursie z astronawigacji. Krystian Szypka z Ocean Team Saling School prowadzi warsztaty z astronawigacji. Przez 3 dni uczyłem się jak obliczyć swoją pozycję używając sekstantu. Jeszcze przed wypłynięciem przygotowałem niezbędne mapy Francji, Anglii i Irlandii oraz przygotowałem dziennik jachtowy. Godzina wypłynięcia podyktowana była przez prądy występujące na kanale Dufour przy wejściu do Brestu. Występują tam bardzo „dzikie” prądy i zawirowania wody, więc wolałem być tam o czasie, kiedy prąd będzie najsłabszy i zacznie popychać mnie w stronę Irlandii.

fot. MWR – Przed startem z Antuan – 960 oraz Mateo – 888
fot. MWR – nawigacja

Wystartowaliśmy wspólnie z kilkoma kolegami – 960 – 888 i kilka innych jachtów, których numerów nie pamiętam. Byłem zdziwiony sobą, ponieważ nie denerwowałem się, nie stresowałem się, byłem bardzo spokojny i opanowany. Nie wiem, czego to wynikało jednak taki stan ducha bardzo spodobał mi się.

Na rejsie pracowałem dokładnie i nie forsowałem jachtu. Stawiałem takie żagle by było mi wygodnie żeglować. Z resztą pogoda była bardzo przyjazna. Wiatr nie przekraczał 25 knt. I tylko w 20 % trasy żeglowałem pod wiatr, reszta kursów była bardziej optymalna. Widziałem wiele delfinów i fok, nawet wieloryby. Ogromna ilość trawy dostawała się pod mój kadłub, co było uciążliwe, bo jacht zwalniał a ja musiałem czyścić płetwy sterowe i miecze burtowe.

fot. MWR – przyjemna żegluga

Przez cały rejs byłem zdrowy nie imały się mnie choroby, bóle lub inne dolegliwości. Jedynym, choć dużym problemem była przecięta skóra na moich dwóch palcach. Przy pracy na linach wybieraniu i luzowaniu żagli lub podnoszeniu żagli dodatkowych sprawiało mi to ogromny ból. Oczywiście miałem ze sobą moją apteczkę, która jest uzupełniona zgodnie z wytycznymi do wyścigów kategorii „A” więc wykorzystałem kilka jej elementów i opatrunków.

Na morzu najadam się za dwóch! Na lądzie jest wiele rzeczy do zrobienia przy jachcie, przy aucie, przy sobie, ale na morzu odżywianie się jest bardzo ważne. Jadłem za dwóch!  Nawet dwa obiady dziennie. To pokazało mi jak ważna jest odpowiednia suplementacja witamin, – owoców, warzyw i głównych posiłków. Na Mini Transat zabiorę o wiele więcej jedzenia niż zakładałem oraz mniej słodyczy. Słodycze nie są dobre dla mnie, gdy żegluję. Piłem dużo wody 2-3 litry dziennie to pozwalało oczyścić mój organizm. Pod koniec rejsu musiałem oszczędzać wodę ponieważ zużyłem jej o wiele więcej niż zakładałem. Rejs trwał o dwa dni dłużej niż zakładałem, ponieważ w sumie stałem bez wiatru ok 23 godzin

fot. MWR – moje miasto Gdańsk jest dobrze widoczne na morzach i oceanach
fot. MWR – Boja Conninberg : 52°02,4’ N ‐ 6°39,5’ W

Przy nawigacji i prowadzeniu obserwacji dużym problemem były kutry rybackie. Francuzi to ignoranci ! Absolutnie żaden francuski rybak nie odpowiedział mi na radiu, gdy o to prosiłem. Żaden francuski rybak nie potrafi powiedzieć słowa po angielsku – to wstyd dla tego kraju i ludzi morza! W tej sytuacji musiałem pilnować swojego kursu by nie być rozjechanym przez kuter, pomimo włączonego systemu AIS. Wyobraź sobie, że nawet w strefach wyłączonych z kotwiczenia i rybołówstwa kutry trałował sieci. Moje drzemki to przeważnie 20 minut snu. Nie byłem w stanie spać więcej, ponieważ budził się we mnie niepokój o kurs i ustawienie żagli. Więc wychodziłem na pokład i kontrolowałem statek, co niecałe 20 minut. Nawet nie potrzebowałem do tego budzika.

Mam świetny jacht! Byłem dumny z tego jak szybko i sprawnie żegluję, Na jachcie nic nie popsuło się! Wszystkie liny działały poprawnie a rok przygotowań potwierdził dobre ustawienie bloczków zwrotnych i dobre prowadzenie lin. Nowe ustawienie masztu sprawdziło się doskonale. Jacht przestał wywozić mnie przy szkwałach a zaczął delikatnie dawać znać bym wyluzował żagle lub zarefował się. Stworzyliśmy zgrany duet z moim statkiem J Niech żyje POL 961, zdrowie !

fot. MWR – Code 0 GP – 47 m2 na wiatr
fot. MWR – Bandera Classe Mini 6.50

Jedyną usterką był zniszczony wiatromierz – dopadł od trzonka. Jeszcze we Francji poinformowałem Tomek Jankowski z ELJACHTU o mojej przygodzie. Tomek od razu zamówił dla mnie nową cześć w ramach gwarancji i 5 minut po przyjeździe do Jachtklubu Stoczni Gdańskiej z Francji pojawił się i zamontował go na maszcie. To dopiero serwis ! J

Podczas rejsu były chwile bez wiatru. W sumie ok 23dzin bezwietrznej pogody. Najgorsze momenty były przy La Rochelle oraz przy Douarnenez. Tam stałem bardzo długo czekając na wiatr. Z jednej strony wypocząłem i wyspałem się, jednak z drugiej wolałbym być wcześniej w porcie by przygotować statek do powrotu do polski.

Jedyna moją obawą przed rejsem był sposób życia na jachcie. Okazało się to bezpodstawne, ponieważ świetnie radziłem sobie na tej przestrzeni. Oczywiście wszystko wcześniej poukładałem i przygotowałem miejsca na poszczególne niezbędne mi elementy, lornetkę, okulary, papier toaletowy, latarki, mapy – to wszystko ma swoje miejsce, co bardzo ułatwiło mi życie na pokładzie. To tak jak w domu szafki i półki, ale na małym statku

fotm. MWR – słońce w sekstancie
fotm. MWR – Nawet w słoneczne dni trzeba odpowiednio ubrać się na wachtę

Bardzo żałuję, że zabrałem ze sobą telefon komórkowy. Na regatach klasowych jego użycie jest zakazane i to daje duży spokój, ale na rejsie kwalifikacyjnym mogę go mieć. Nic tak bardzo nie irytowało mnie jak podświadome czekanie na zasięg telefonii przy brzegu by sprawdzić facebooka, zadzwonić do dziewczyny i przesłać zdjęcia. To była katorga. Jeden plus użycia telefony jest taki, że możesz sprawdzić pogodę i zoptymalizować trasę żeglugi. Jednak teraz wiem, że to było dla mnie złe drugi raz nie zabrał bym telefonu.

Zżyłem się z moim statkiem. Przepłynąłem na nim blisko 1100 mil i to było zwieńczenie życia i żeglowania we Francji. Wiedziałem, ze to ostatni krok do zakwalifikowania się na regaty mini Transat. Potem pozostaje powrót do polski oraz przygotowanie i serwis jachtu. To były ostatnie chwile, żeglugi 961 po wodach Zatoki Biskajskiej przed głównym wyścigiem MT2019 i moje pożegnanie się z sezonem regatowym. Świetnie zagospodarowałem wnętrze jachtu, dobrze poukładane są liny w kokpicie, wszystko zrobiłem sam i ten statek jest skrojony na moja miarę – tak jak dobry garnitur. Pozostaje mi jedynie trening i wydobywanie z niego więcej mocy by zdobywać wyższe miejsca J

Rejs 1000 mil był świetną przygodą, dobrym sprawdzianem i przede wszystkim świetną okazją do nabrania doświadczenia żeglarskiego! Cieszę się, że taki wymóg został ustalony przez klasę mini było mi to bardzo potrzebne i pokazało mi jak trzeba żyć i żeglować na mini jednocześnie.

Po ukończeniu rejsu kwalifikacyjnego jako czwarty polak od 1977 roku zdobyłem kwalifikacje do regat Mini TRANSAT. Zaszedłem tak daleko dzięki wsparciu wielu ludzi i firm. Jednak dwie dwóch polskich wyśmienitych żeglarzy jest ze mną od początku tego przedsięwzięcia – to Bartek Czarciński i Radek Kowalczyk

fot MWR – Bartek Czarciński i Michał Weselak

fot. Simon Jourdan / Winches Club – Michał Weselak i Radek Kowalczyk

zapraszam na film :

MWR – krótki film o kwalifikacji

Dziękuję za wsparcie moim partnerom :

To dzięki ich wsparciu mogę realizować to przedsięwzięcie

 

Wciąż można dołączyć do grona tych wspaniałych ludzi i partnerów tworząc razem ze mną to wyjątkowe i arcytrudne przedsięwzięcie startu w jednym z najważniejszych profesjonalnych wyścigów światowego żeglarstwa Mini Transat 2019. Zapraszam do kontaktu.

fot. MWR – 961 na torcie stoi w dryfie 😉
1000 nm do Mini TRANSAT
Tagged on:         

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

%d bloggers like this: